|
Nie jadła absolutnie nic i już ledwie się ruszała. Pertraktował z nią dyżurny, raz nawet przyszedł sam naczelnik, drobny, szczwany lisek, w olbrzymiej futrzanej czapie, i coś jej gadał, obiecywał, tłumaczył, prosił.
źródło: NKJP: Beata Obertyńska: W domu niewoli, 2005
|