Mimo że wciąż jeszcze obejmowałem udami grzbiet wierzchowca, stopy moje dotknęły piasku. Koła zaprzęgów przesypywał wilgotny miał tuż nad moim uchem. Zlazłem z siodła. Węgier leżał na brzuchu z podkulonymi nogami, jak bydlątko z wigilijnej szopki.
źródło: NKJP: Jan Józef Szczepański: Polska jesień, 1955