Pierwsze nuty kojarzą mi się z samogoniarnią, ukrytą gdzieś w pełnej kurzu i pleśni piwnicy, gdzie rośli, silni mężczyźni o nieświeżych oddechach i zamiłowaniu do najtańszych, kioskowych wód kolońskich, wlewają do niewyparzonej i brudnej dzieży zacier, w którym szalejące drożdże przerabiają mąkę na alkohol.
źródło: Internet: trzyryby.blogspot.com
Dragony, bobasy, goryle, tytoniuchy, itp. miksy z własnej samogoniarni.