W tej chwili w kuchni rozległo się donośne gdakanie - piękna kokosz przechadzała się po stole, dziobiąc z zadowoleniem okruchy chleba na obrusie.
źródło: NKJP: Maria Krüger: Karolcia, 1959
Dziwne gwiazdki okazały się ostrogami, a para suchych kiełbas pałąkowatymi nogami kowboja, który odziany w kamizelkę z frędzlami i ogromniaste sombrero, mrużąc oczy, mierzył lufami pary coltów prosto w dziób przysadzistej, grzebieniastej kokoszy.