Może zadzwonię do lekarza? Dostanę jakieś prochy i przestanę widzieć majaki. Albo od razu mnie zamkną do czubów... Ech, może jednak pójdę do kościoła, po drodze się przewietrzę i może mi przejdzie.
źródło: Bartłomiej Żarnowski: Ostatni dzień (books.google.pl)
Nie jestem pewien, czy był to tylko majak, wywołany gorączką, czy rzeczywiście stanąłem u progu Bramy Istnień. Niewyraźnie pamiętam kobiecą postać spowitą w powiewne szaty, unoszącą się w przestrzeni, jakby pozbawioną stóp.