Mój ś.p. dziadek opowiadał, że przed większymi świętami wygarniało się sadzę z komina, mieszało się ją z łojem i takim mazidłem smarowało się buty. Rozwiązanie to było bardzo niepraktyczne, bo oczywiście wszystko się brudziło. Po pojawieniu się w sprzedaży szwarcu osoby wystarczająco zamożne zarzucały starą metodę.
źródło: NKJP: Internet
Szwarc pakowano w drewniane pudełka. Był bardzo gęsty, a wręcz suchy. Rozrabiało się go paroma kroplami wody. Najlepiej było popluć przed każdym zamoczeniem mazaka (szczotka do rozmazywania). But szwarcowany miał mocny połysk, lepszy niż po paście. Dlatego w wojsku używano szwarcu.