Wieczorem zaś, gdy Wojtaszek wypraszał u pryncypała akonto, by móc strawić wieczór w jakimś lokaliku z tańcami, Maurycy powtarzał litanię porannych czynności, kończąc przemyciem spluwaczek i czekając, aż pan Płatek westchnie: „To był pracowity dzień”, bo dopiero to oznaczało fajrant.
[...] w ten sposób omijał instytucje gastronomiczne i sklepy, w których zdążył nadwerężyć swój kredyt. Największą pomysłowość wykazywał jednak przy zdobywaniu akont.
źródło: Jerzy Walden: Cztery i pól, 1970 (books.google.pl)