Z przeraźliwym kwikiem runęła prosto do sadzawki, aż woda chlusnęła z impetem na wszystkie strony. [...] Namoczone halki skrępowały swą właścicielkę, więc szamotała się tylko bezradnie, nie mogąc wydostać z wody. [...] W końcu jakiś wielmoża, z pomocą dwóch lokajów, wywlókł z sadzawki zawodzącą zmokłą kurę i wyprowadził na zewnątrz.
źródło: NKJP: Ewa Białołęcka: Piołun i miód Kroniki Drugiego Kręgu Księga III, 2003
[...] jednak nie oglądnęliśmy wszystkich eksponatów ponieważ nie chcieliśmy stać się zmokłymi kurami, pogoda płatała nam figle, bo gdy jechaliśmy autobusem padał ulewny deszcz.