Był bity, popychany, przytapiany w muszli klozetowej [...] Stałem i cieszyłem się w duchu, że to nie ja jestem taką łajzą [...], gdy koledzy okładali go po mnie, gdy robili mu „ścieżkę zdrowia” i setki innych „ fajnych rzeczy cool”. [...] Nie rozumiałem wtedy jak ten chuderlawy koleś może przychodzić do nas mimo tych krzywd po kolejny obryw.