Essi stężała nagle, wyprężyła się, wygięła silnie korpus do tyłu, wparła dłonie w jego dłonie, mocno, jak gdyby chciała zerwać, zepchnąć jego ręce z talii, ale zamiast tego chwyciła je tylko silnie, przechyliła głowę do przodu, rozchyliła usta, zawahała się.
źródło: NKJP: Andrzej Sapkowski: Miecz przeznaczenia, 1992
To robaczek przeszedł z gałęzi na mnie i zaczął łazić po grzbiecie mojej dłoni. Dmuchnąłem, ale on, przestawszy łazić, znieruchomiał i trzymał się mnie silnie jakimiś niewidocznymi, włoskowatymi łapkami.