Później lipce i sierpnie spędzał na własnym balkonie, drzemiąc w cieniu pnącego groszku i nemezji, słuchając muzyki, którą wybierał wieczorem i programował na cały następny dzień.
Weszła między domki pobielone wapnem, między opłotki z wyłamanymi gdzieniegdzie sztachetami, między ogródki wybujałe piwoniami, pachnącym groszkiem, astrami i mnóstwem niezapominajek o licach błękitnych wokół żółtych oczek.