Raz w czasie nocnego wypadu z wagonu walę się po ciemku w jakiś wykrot głęboki, roluję z pieca na łeb na jego błotniste dno, pełne zepchniętych weń, wykarczowanych pniaków.
źródło: NKJP: Beata Obertyńska: W domu niewoli, 2005
[...] czyż może być dla dobrego narciarza większa przyjemność, niż w wąskiej rynnie górskiej kręcić łuk za łukiem, opadając w dół wężowym śladem? Co za sprawdzian techniczny [...] - ślad szerokości paru metrów, lecący z pieca na łeb w przepaść.
źródło: NKJP: Stanisław Zieliński: W stronę Pysznej, 2008
[...]naprzód po pas w błocie jechaliśmy polną drogą, że aż wodą trzeba było zapały naszej maszynki ostudzać, a potem do doliny Prądnika zjeżdżać z pieca na łeb po drewnianych okrąglakach; żeśmy się nie pozabijali - cud boski [...].
źródło: NKJP: Jarosław Iwaszkiewicz: Wenecja i inne szkice, 2008