I nagle ogarnęła ją litość, litość i żal wobec tego dziwnie, niemal błazeńsko ubranego człowieka.
źródło: NKJP: Andrzej Zaniewski: Król Tanga, 1997
- Wyglądał nieprawdopodobnie błazeńsko. Cóż on znowu knuje? Miał na sobie sztuczkowe spodnie, granatową marynarkę i smokingowy kołnierzyk. - Słuchaj - rzekł przymilnie - pożycz mi tę swoją czerwoną muszkę w grochy...