Na jego ogolonej lub nieogolonej twarzy (Leonek uważał za uszczerbek swojej godności golenie się samemu; od tego był fryzjer pan Cichy w Kaliszu) igrał zawsze pogardliwy uśmiech lub pogardliwe skrzywienie na wszystko, co nie było Żegocinem. Przesiąknięty był jaśniepaństwem i swoją wielkością.
źródło: NKJP: Mieczysław Jałowiecki: Requiem dla ziemiaństwa, 2003