[...] zawsze jak spotyka z kumplami jakiegoś nawalonego frajera, to mu dają wycisk, dla zasady, nie dla zarobku, chodzi o to, żeby porządek był w mieście, żeby ludzie się nie bali po ulicach chodzić; chwasty trzeba pielić, dostanie taki ze szpica, łomotnie ryjem o chodnik, to nie będzie więcej po pijaku łaził ludziom pod oknami [...].
źródło: NKJP: Wojciech Kuczok: Senność, 2009
W klasie był zawsze najniższy, co sprawiało, że koledzy lubili od czasu do czasu wykorzystywać swoją przewagę fizyczną. Tak działo się do chwili, gdy szkolny konus zapisał się do sekcji bokserskiej [...]. Wtedy wszystko się zmieniło. To on zaczął dawać wycisk, rządzić na podwórku i boisku. Nikt już nie ośmielił się nazwać go „oprychem”, „wytrychem” czy „wypryskiem”.