|
Butny, wściekły i rozpiekielniony dyrektor nie pozwolił [...] dojść nam do słowa. Stanął przed nami z podniesioną szelmowsko głową, nie odpowiedział na „dzień dobry”, nie spytał o cel przybycia, bo ten na pewno był mu już wiadomy, ale zapytał o nasze nazwiska i ryknął: – Precz, złodzieje i darmozjady!
źródło: Wojciech Breowicz: Wybór utworów, t. 1, 1956 (books.google.pl)
|