Cóż, niejeden wielki władca wyhodował w przeciągu swego panowania żmiję na własnym łonie, by przypomnieć tylko Juliusza Cezara i jego krewniaka Brutusa. Ludzie to w ogóle niewdzięczne bydlęta, gdyż prawie zawsze zaczynają w końcu nienawidzić tego, kto wyświadczył im jakąś łaskę.
W każdym razie ten zimnokrwisty gatunek zawsze był człowiekowi obcy; węża traktowano jako symbol zła, chytrości i niewdzięczności, często jako wcielenie, a co najmniej sprzymierzeńca złych mocy. I dziś przecież niejedna matka wyrodnego dziecka jęknie: –– Wyhodowałam żmiję na własnej piersi.
źródło: NKJP: Andrzej Górny: Z zimną krwią, Słowo Polskie Gazeta Wrocławska, 2006-06-17
W przeszłości obecna konkurencja - i w Żukowicach, i gdzie indziej - przychodziła do Furioso po lekcje. Podglądała, wyciągała wnioski. Aleksander Jarmuła nie przepędzał podglądaczy, nie krył się ze swoją wiedzą. - Wyhodował pan żmiję na własnej piersi. Nie denerwuje to pana?