Pan Wincenty podskoczył na brykę, aż mu się szara czapka na głowie przekrzywiła, węzełek, obwiązany w brudną chustkę, wpakował sobie pod nogi i przysiadł tak na brzeżku wasąga przykrytego pasiastą krajką, że ojciec miał tyleż miejsca dla siebie, co i poprzednio.
źródło: NKJP: Jarosław Iwaszkiewicz: Matka Joanna od Aniołów, 1946