Wchodzę w drzwi, a ojciec huzia na mnie: - Tośmy się doczekali. Ksiądz nasz ród z ambony wytyka. Na równi z łotrami. Wezmę kiedy siekiery, chorobo, i łeb ci rozwalę!
źródło: NKJP: Wiesław Myśliwski: Kamień na kamieniu, 2008
[...] rzucał przy tym toboły na furmankę jak popadło, aż go dziadek upomniał: - Układaj, chorobo, nie rzucaj byle jak. Nie wiadomo, jak daleko nam przyjdzie jechać.