Bulsza otrzepał się niczym zmoknięty pies, którego koniecznością życiową było sforsowanie wielkiej wody, owinął się miękkim ręcznikiem, rozprostował kości i dopiero teraz dostrzegł siedzącą niewinnie na kłodzie, opartą plecami o stromo schodzący tutaj brzeg, półnagą, zastygłą w błogiej pozie Lilkę.
źródło: NKJP: Sławomir Shuty: Ruchy, 2008
Natychmiast zerwał się z łóżka, rozprostował kości i poszedł do łazienki.