[...] nieprzyjemnie tu było. Jedno niewielkie okienko, od północy, dające tyle światła, co świeczka pod obrazem. To nawet nie światło było, ale bladość jakaś, pozostałość po świetle zetlałym w mroku, który wiecznie tam zalegał, tak że w dni pochmurne świeczką musiałem sobie przyświecać.
źródło: NKJP: Wiesław Myśliwski: Nagi sad, 1967
Ciemność nad peronem rozpraszało chore światło dworcowych latarni [...]. Patrzył na zmiętoszone cienie, przemykające się przez tę mozaikę czerni i bladości [...] i gotów był dać nogę z tego miejsca, w ogóle nigdzie nie jechać.
źródło: NKJP: Włodzimierz Kowalewski: Powrót do Breitenheide, 1998