Starali się o dobrane, wesołe towarzystwo, żeby przyjemnie było pracować, o ludzi na poziomie: profesorów, adwokatów, lekarzy, architektów, artystów malarzy lub żony tego pokroju ludzi [...].
źródło: NKJP: Henryk Grynberg: Życie ideologiczne, osobiste, codzienne i artystyczne, 1998
- Mnie wtedy ludzie szanowali. Wojewoda u nas bywał, burmistrzowie. [...] To ja dbałam o towarzystwo na poziomie. Ale jak tylko wyjeżdżałam, to schodzili się miejscowi pijaczkowie i obszczymurki. Pili, a potem od hitlerowców go wyzywali.