ktoś wychodzi na czymś jak Zabłocki na mydle
-
ktoś, chcąc coś zyskać, podejmuje jakieś działanie, które okazuje się niewłaściwe i zamiast korzyści przynosi stratę
-
CZŁOWIEK JAKO ISTOTA PSYCHICZNA
Ocena i wartościowanie
słownictwo oceniające -
– Szukam roboty już od jakiegoś czasu. Albo jej nie ma, albo ta co jest, niespecjalnie mnie chce. Do tego daję się robić różnym cwaniakom i kupuję za grube pieniądze jakieś części do niedziałających długopisów i wychodzę na tym jak Zabłocki na mydle.
źródło: NKJP: Jarosław Gibas: Holzok na prezydenta, Trybuna Śląska, 2003-08-07
Dla [...] czyniących dopiero swoje pierwsze zakupy, rynek sztuki jawi się niczym pracownia czarnoksiężnika. Gubią się w zawiłościach aukcji, przeraża ich karuzela cen, ze strachem myślą o ogromie wiedzy, którą trzeba zdobyć, by w miarę pewnie poruszać się na styku sztuki i handlu. [...] całkowicie ulegają doradcom, zdają się na jednego — z reguły przypadkowego— antykwariusza lub handlarza i jemu pozostawiają wszelkie decyzje o zakupach. Jeżeli trafią dobrze, mogą mówić o szczęściu. Ale zdarza się, że wychodzą na tym jak Zabłocki na mydle.
źródło: NKJP: Piotr Sarzyński: Przewodnik po rynku malarstwa, 1999
[...] studenci, choć mają prawo zapisać się do dwóch lekarzy rodzinnych (tam gdzie mieszkają i gdzie studiują), wychodzą na tym jak Zabłocki na mydle, bo lekarze odsyłają ich między sobą.
źródło: NKJP: Paweł Walewski: Przychodzi baba do lekarza (w rok po reformie), Polityka, 2000-03-04
– Wychodzimy na tych pracach jak Zabłocki na mydle. Miało być lepiej, będzie gorzej.
źródło: NKJP: Joanna Heler: Droga przez mękę, Dziennik Zachodni, 2005-06-27
-
typ frazy: fraza czasownikowa
ndk, npch; odmienny: wychodzićodpowiednik aspektowy: ktoś wyszedł na czymś jak Zabłocki na mydle
-
Według anegdoty ziemianin Cyprian Franciszek Zabłocki zainwestował w produkcję mydła, które następnie planował sprzedać za granicę. Chciał zwiększyć zysk omijając cło. Mydło miało być spławiane Wisłą do Gdańska, a następnie przewiezione statkiem przez morze. Na granicy z Prusami kazał wyrzucić skrzynie z ładunkiem do rzeki, które uprzednio przymocowane zostały do barki i dzięki temu w niewidoczny dla celników sposób były transportowane pod wodą. Gdy w Gdańsku wyłowiono skrzynie na brzeg, okazało się, że były nieszczelne i całe mydło się rozpuściło. W ten sposób Zabłocki stracił bardzo dużo pieniędzy, które przeznaczył na produkcję mydła, na którym ostatecznie nic nie zarobił.