Toteż nie widać końca mękom obcowania z czasem teraźniejszym. Jego fala, to wpadająca w błazeński rytm prawd ogólnych, to znów niosąca jak brudną pianę słowa „zapewne” i „powiedzmy”, zalewa jeden po drugim okresy zdań złożonych, topiąc je w niepewności i niewiedzy.
źródło: NKJP: Magdalena Tulli: Tryby, 2003
Powtarzał wyuczone niegdyś na pamięć patetyczne i zwięzłe frazy Seneki, lotne heksametry Homera i dźwięczne zakończenia okresów Cycerońskich.
źródło: NKJP: Marek Krajewski: Widma w mieście Breslau, 2005